sobota, 3 sierpnia 2013

29. ` Lost and insecure.. you found me. `

***
Skąd we mnie było tyle pokory względem Jareda?
Dlaczego nie wybuchnęłam tak jak on, pod wpływem impulsu?
Dlaczego nie zaczęłam się wykłócać i mówić o swoich racjach?
Coś ścisnęło mój żołądek na myśl, jak potraktował mnie Jared. Na myśl o tym, że wyrósł między nami mur po opowiedzeniu mu, co się stało.
Wiem, że powinnam zadzwonić do niego w pierwszej kolejności, ale ja naprawdę nie chciałam go martwić. Nie chciałam, żeby rzucał wszystko w cholerę i jechał na zabój, by ochrzanić mnie i zabrać do domu.
Zastanawiając się nad tym wszystkim, znów pokierowałam się do pokoju Merover'a - jego pokój zostawiłam sobie na koniec.
- No siema. - powiedział J z uśmiechem spoglądając na mnie znad książki.
To on czyta książki?
- Dzień dobry. - odburknęłam, gdyż nie byłam teraz w nastroju.
- Nie bądź taka oficjalna. Nie ma tu podsłuchów. - odpowiedział i poklepał łóżko, na którym leżał w butach.
Co za typ.
Nic nie odpowiedziałam.
- Co? Sprzeczka z CHŁOPAKIEM? - spytał, a ja posłałam mu wściekłe spojrzenie. - ohohooo! - zawołał.
- Może poczekałbyś aż skończę sprzątać?! - spytałam zła, a ten tylko fuknął coś pod nosem i znów zatopił się w czytaniu.
Pościerałam meble z pedantyczną dokładnością i odstawiłam sprzęt na wózek.
Stanęłam na wprost niego.
- Usiądź pokojóweczko. - powiedział, a ja usiadłam na krześle. - Na łóżku usiądź. - zażądał, a ja zmierzyłam go surowym spojrzeniem..
- Nie będziesz mi rozkazywać. - skwitowałam, a on podniósł się do siadu.
- Czy mam Cię tu siłą położyć? - spytał zirytowany, a ja prychnęłam jak kot i uśmiechnęłam się lekko pod nosem. - Widzę, że nogi Cię już bolą od tych szpilek, więc połóż się po dobroci, albo sam Cię tu przeniosę. - dodał, lecz ja jedynie zsunęłam buty ze stóp i przeciągnęłam się.
- Mnie tu jest bardzo wygodnie. - odpowiedziałam, a on zerwał się z łóżka i w ułamek sekundy złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
Nawet nie zdążyłam zareagować.
- Przytyłaś? - spytał rzucając mnie na łóżko, na co ja jęknęłam z bólu.
- Bolą mnie plecy idioto! - warknęłam czując pieczenie otarcia. J położył się obok i na nowo wziął książkę do ręki.
Boże, jaki on dziwny!
- No i co z tego? Nie trzeba było pieprzyć się w dziwnym miejscu. - odpowiedział z lekko uniesioną brwią.
- O wypraszam sobie, to nie z tego! - odpowiedziałam. Spojrzał na mnie z uniesionymi wysoko brwiami. - No i poza tym, nie kochamy się w dziwnych miejscach.. - dodałam ciszej i zaczęłam się przyglądać swoim dłoniom, lecz czując jego uporczywe spojrzenie.. popatrzyłam na niego ze zmarszczonymi srogo brwiami - no co?! - warknęłam, lecz gdy zobaczyłam, jak na jego twarzy wykwita uśmiech to nie potrafiłam "wyjść ze zdziwienia" i nie potrafiłam też uśmiechnąć się mimowolnie.
Jestem chłonna na emocje innych jak gąbka na wodę.
J zaczął się śmiać.
- Nic. - odpowiedział śmiejąc się ze mnie.
Zmieszałam się.
Już nie wiedziałam czy on jest tym wrednym chamem, który mnie molestował na pierwszym spotkaniu, czy normalnym chłopakiem, zachowującym się jak dobry kumpel.
- Mam pytanie.. - powiedziałam, a J obrócił głowę w moją stronę dalej z tym promiennym uśmiechem.
- No? - obserwowałam jego usta, które celowo zwilżył językiem i zagryzł.
- Czy Ty jesteś gejem? - spytałam, a jego twarz skamieniała i stała się zupełnie bez wyrazu.
- Czy TY sobie ze mnie KPISZ? - spytał, a ja uśmiechnęłam się szczerze.
- Ani trochę! - odpowiedziałam wesoło, a on palcami złapał moje policzki i naciągnął, tak jak babcie robią swoim wnukom. - To bolyy-y*! (* to boli) - powiedziałam łapiąc go za nadgarstki i próbując odciągnąć jego dłonie od mojej twarzy.
- I ma boleć! - powiedział z zaciętą miną, po czym puścił i założył ręce na klatce piersiowej. - Skąd Ci w ogóle taki głupi pomysł przyszedł do głowy?! - spytał rozzłoszczony, a ja zaśmiałam się cicho.
- Bo BARDZO dbasz o siebie, o swój wygląd, bo dziwnie się do mnie uśmiechasz i Twoje nastawienie do mnie bardzo się zmieniło. - odpowiedziałam wyliczając na palcach. - Wyliczać dalej? - spytałam całkiem serio, a on machnął ręką.
- Nie trzeba. - odpowiedział i zamilknął, więc korzystając z ciszy zaczęłam wgapiać się z sufit.
- Szalenie wygodne są te łóżka.. - powiedziałam sunąć dłońmi po pościeli.
- A żebyś wiedziała. - powiedział już łagodniej - to co się między wami stało?
- Między kim? - spytałam udając, że nie wiem o co chodzi.
- No między Tobą, a tym frontmanem.. nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi.
- Powiedziałam mu prawdę.
- Prawdę o czym? - spytał zaciekawiony.
Ahh, więc wielki pan wschodzący gwiazdor jest ciekawski!
- O wczorajszym wypadku.
- Wypadku? - spytał jakby nie dowierzając, a ja westchnęłam ciężko.
- Ta. Mam siniaki, jestem cała poobijana i zdarłam sobie trochę skórę, ale ogólnie to nic mi się nie stało. - odpowiedziałam wywracając teatralnie oczami.
- Ah, więc to dlatego masz dzisiaj czarne nadkolanówki.. - wymruczał i położył dłoń na moim kolanie sunąc w górę, wzdłuż uda.
- Przestań, to nie jest śmieszne. - powiedziałam strącając jego dłoń.
- Dobra, dobra. Tylko drażnię się z Tobą. - odpowiedział zakładając ręce za głowę i patrząc w sufit. - Nie. Nie jestem gejem. Powybijałbym wszystkich gejów.
- Mam kolejne pytanie.. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie zaciekawiony.
- No?
- Ale odpowiedz szczerze.. - powiedziałam ciszej, a J wywrócił oczami.
- O Boże... tylko nie pytaj mnie o miłość, i czy Cię kocham. - powiedział, a ja zaśmiałam się.
- Nie. Nie.. nie o to chciałam spytać. - odpowiedziałam ze śmiechem patrząc mi w oczy - dlaczego jesteś dla mnie taki miły?
I na moim pytaniu się zakończyło. Odpowiedzi nie dostałam, a on znów zamknął się w sobie i stał się niedostępny.
Alarm w telefonie powiadomił mnie, że jest już 19:55, więc poklepałam go przyjacielsko po ramieniu i wstałam.
- Dzięki. - mruknęłam, poprawiając strój i włosy, po czym wsunęłam stopy w te cholerne buty, które obcierały niemiłosiernie i skierowałam się do wyjścia wraz z wózkiem ze sprzętem. - ` Don't bury me..
Don't lay me down.
Don't say "it's over"...
Cause that would send me under..
Underneath the ground.
` - zaczęłam śpiewać cicho pod nosem i wyszłam  z pokoju.
Nic nie powiedział, gdy zamykałam za sobą drzwi.

Znów przebierałam się w przebieralni, gdy dziewczyn nie było w pobliżu.
Bałam się ich reakcji na widok mojego poturbowanego ciała.
Powiał chłodny wiatr, gdy wyszłam z hotelu i objęłam się ramionami, czekałam chwilę na Jareda, lecz gdy nie pojawił się do 20:30 ruszyłam w stronę miasta.
Dawno nie byłam na zakupach.
Przeszłam się po kilku sklepach i wracałam do domu z nowym, czarnym płaszczem, butami na koturnach i zakupami z warzywniaka.
Jutro mam dzień wolny, więc może pójdziemy na jakąś randkę z Jaredem?
Nie.
On chyba nie będzie miał czasu. 
Pracują teraz nad nową płytą. 
Powiedziałam sobie w głowie i gdy spojrzałam w stronę drzwi wejściowych, zobaczyłam Jareda, siedzącego na podłodze i plecami opartego o drzwi, spoglądającego na mnie gniewnie.
 O co mu znowu chodzi?!
- Hej. - szepnęłam stając na wprost niego.
- Nie czekałaś na mnie. - stwierdził wstając spod drzwi.
- Nie przyjechałeś na czas, ani pół godziny później. - również skwitowałam, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Jest już prawie 22.
- Byłam na zakupach. - powiedziałam i zakołysałam mu zakupami przed nosem.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. - Wchodzisz, czy masz zamiar pilnować drzwi? - spytałam lekko kąśliwe, lecz on wszedł i zamknął za sobą drzwi.
Panowała okropna atmosfera w domu, aż źle się z tym czułam.
Rzuciłam torbę z nowym zakupem do garderoby, a reklamówkę z żywnością zaniosłam do kuchni.
Jared oparł się o framugę drzwi i stał, w płaszczu i butach oficerskich.
Coś go trapiło, a ja zaczynałam się bać, tego co miało zaraz nastąpić...
Zostawiłam wszystko co robiłam i spojrzałam na niego.
Nic nie mówił.
Osunęłam się plecami po meblach na podłogę, przetarłam dłońmi zmęczoną twarz i spojrzałam na niego wyczekująco.
- Powiesz mi o co Ci chodzi? Co się dzieje? - spytałam, lecz on stał dalej z obojętną miną. - Dlaczego mi to robisz? - spytałam też już zmęczona tą sytuacją.
- Vanessa, nie okłamuj mnie.
- Co? - spytałam, a on podszedł do mnie powoli, przykucnął przede mną i położył swoje dłonie na moich kolanach.
- Nie okłamuj mnie więcej... - powiedział gładząc dłonią lekko po policzku. Spojrzałam na niego z totalnym brakiem zrozumienia i dezorientacją. - Nie mogę być z kimś, kto nie mówi mi prawdy. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Chciał odejść, czułam to.
- Jared! - zawołałam z przerażeniem i chwyciłam go za dłoń, gdy chciał wstać i odejść.
Uśmiechnął się przepraszająco.
- Muszę już iść. - powiedział wysilając się na słaby uśmiech, który po chwili zniknął z jego twarzy.
- Odpowiem na każde Twoje pytanie..! - krzyknęłam za nim z desperacją w głosie i przerażeniem, gdy zniknął mi z pola widzenia i skierował swoje kroki do wyjścia - tylko nie zostawiaj mnie teraz.. - powiedziałam już ciszej ze łzami spływającymi mi po policzkach, lecz w odpowiedzi usłyszałam tylko dźwięk zamykanych za nim drzwi.
Wyszedł, a ja poczułam, jak ogarnął mnie przeraźliwy chłód.
Zaczęłam się strząść i płakać jak małe dziecko.. teraz to we mnie coś pękło.

Bez większego zastanowienia, po trzydziestu minutach zmarnowanych na wylewaniu łez - wstałam.
Weszłam do łazienki, zmyłam makijaż i po chwili wyszłam z domu w sweterku i adidasach.

Po dość długim czasie tłuczenia się miejskim transportem weszłam do hotelu i skierowałam się prosto do Jego pokoju.
Zapukałam trzy razy.
Otworzył mi z okularami do czytania na nosie, wysoko uniesionymi brwiami, boso i bez koszulki.
- Co Ty tu robisz o tej porze? - spytał, gdy ja walczyłam z drżącą wargą ust i powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem.
- Mogę wejść? - spytałam. J stanął przy drzwiach robiąc mi przejście, rozejrzał się po korytarzu i zamknął za mną drzwi.
Weszłam niepewnie do środka rozglądają się, jakbym pierwszy raz tu była i pocierałam dłońmi swoje ramiona z zimna.
- Co się stało? - spytał stając na wprost mnie.
Chciałam mu opowiedzieć, lecz wyciągnęłam tylko ręce w jego stronę i przytuliłam się do jego torsu płacząc, a on nie drgnął. Stał jak słup soli.

***
Dopiero po jakimś czasie z jej bełkotu pomiędzy salwami płaczu i pociągania nosem zrozumiałem, że Leto powiedział coś o tym, że nie może być z nią, bo go okłamuje i że zostawił ją.
Nie potrafi zostawiać dziewczyn z klasą, tylko jak jakiś prostak?
- Będzie dobrze. - bąknąłem cicho pod nosem i pogłaskałem ją po głowie. Uniosła głowę do góry, by spojrzeć jej w oczy.
BOŻE.. jaka ona jest teraz bezbronna.
Będąc przekonany, że jest jak każda inna zacząłem powoli i delikatnie całować ją po skroni. Kierowałem nas w stronę łóżka, a gdy stałem do niego plecami i chciałem ją pocałować w usta-ona odepchnęła mnie tak, że runąłem plecami na miękki materac.
- Jednak jesteś świnią. - skwitowała ze wściekłością w oczach.
Oh, czyżbym się pomylił?
Usiadła na fotelu podciągając kolana pod brodę.
- Sorry, myślałem, że chcesz. - powiedziałem i nie zdążyłem ugryźć się w język.
Spojrzała na mnie z pogardą.
- To, że wynikła taka sytuacja między mną, a nim, nie znaczy, że zaraz polecę do innego, żeby z nim się pieprzyć! Chciałam tylko z kimś pogadać. - warknęłam rozzłoszczona i zaczęła chodzić po całym pokoju.
- To dlaczego nie poszłaś do Tom'a? Przecież jest twoim "dobrym przyjacielem". - powiedziałem lekko zgryźliwie, a ona zatrzymała się i spojrzała na mnie zdziwiona. - No?
- To jest dobre pytanie.. - wymruczała i pogładziła palcami swoją szyję. - I znam na to pytanie odpowiedź.
- No? - spytałem będąc ciekaw, cóż to ona wymyśliła.
- Ty nic do mnie nie czujesz, nie muszę się obawiać, że cokolwiek powiem, może Cię urazić. - odpowiedziała, a ja uderzyłem się z otwartej dłoni w twarz.
Zacząłem się śmiać.
- Czy Ty mnie serio traktujesz jak geja? - spytałem patrząc na nią z niedowierzaniem. Wzruszyła ramionami. - Przecież doskonale wiesz, że mogę zgwałcić Cię, jeśli będę miał taką ochotę.
- A masz taką ochotę? - spytała unosząc brew.
Kurwa.
- Nie. - odpowiedziałem szczerze i dziwiłem się sam sobie, że ona tak łatwo odblokowuje moje emocje!
Tego się właśnie bałem.
Nastąpiła chwila ciszy.

***
- Tak przyjechałaś motorem? - spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Mój motor jest w naprawie.. przyjechałam komunikacją miejską. - wysyczałam przez zęby z pogardą na dwa ostatnie słowa. To coś okropnego, w jakim jest to stanie.
- Oszalałaś? Chcesz się przeziębić? - spytał z szeroko otwartymi oczami.
- Nie, ale dzięki, że mnie wysłuchałeś. Zboczeńcu. - powiedziałam z uśmiechem i znaczną ulgą, po czym ruszyłam w stronę drzwi.
- Głupia. - powiedział i cisnął swoją bluzą we mnie. - Jak zamierzasz iść tak ubrana, to lepiej załóż to.. - mruknął, a ja odrzuciłam jego bluzę z powrotem.
- Nie zamierzam być Ci nic dłużna. - powiedziałam dumnie i otworzyłam drzwi.
- To czekaj chwilę, podwiozę Cię. - warknął i zamknął dłonią drzwi, po czym zniknął w innym pomieszczeniu w poszukiwaniu reszty ubrań.
- Chodź. - powiedział po chwili już ubrany i wyperfumowany. Otworzył przede mną drzwi.

- Dzięki. - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się pod apartamentowcem.
- Ty tu mieszkasz? - spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- No co? Zarabiam to mogę w takim mieszkać. - odpowiedziałam i odpięłam pasy bezpieczeństwa. - Dasz mi swój numer? - spytałam, a on zmarszczył brwi.
- Po co?
- Będę wysyłać Ci erotyczne wiadomości o 4 nad ranem, wiesz? - odpowiedziałam pytaniem na jego pytanie i wywróciłam oczami. - Na wszelki wypadek. - dodałam, gdy na jego usta wśliznął się głupi uśmiech.
- Dobra. - powiedział i napisał mi go na ręce. - Tylko nie dzwoń z byle głupotą. - dodał z dziarskim uśmiechem, nachylając się w moją stronę.
-Grabisz sobie. - wyszeptałam do jego ust.
- To za fatygę. - powiedział i pocałował w usta.
- Do zobaczenia, geju! - zawołałam wesoło, trzasnęłam drzwiami od strony pasażera.
Pokazałam mu język, gdy on odgrażał mi się pięścią w aucie.
Weszłam po raz kolejny do holu i tym razem, powiedziałam w recepcji i do ochroniarza, że gdyby przyszedł ktoś o nazwisku Leto, to żeby mówili, że nie ma mnie w mieszkaniu, że "wyszłam".

- Jeśli naprawdę nie możesz być z kimś, kto nie mówi Ci prawdy.. dobrze. Ułatwię Ci to. - powiedziałam ze łzami w oczach i złością do zdjęcia Jareda z jego autografem, po czym podarłam je na kawałki, wrzuciłam do białej koperty i schowałam między strony książki.
Niech tak będzie.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Fragment piosenki Alex Hepburn - Under
Tytuł rozdziału z fragmentu piosenki The Fray - You found me

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz