Z góry przepraszam za używanie wulgaryzmów oraz jeśli ktokolwiek uzna treść za gorszącą, obraźliwą czy cokolwiek tam innego. Swoboda tworzenia, huh?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedziałam i słuchałam. Kochałam muzykę w wykonaniu na żywo, gdzie
ludzie tworzą ją na moich oczach, przy mnie, a nie za pomocą programów i najnowszych technologii.
Na żywo to ma tą magię. Daje siłę do życia i takiego "kopa", który nadaje
ci prędkości i chęci do zrobienia wszystkiego o czym marzysz.
- Świetne.. -
szepnęłam cicho sama do siebie widząc jak oddają swoje serca i dusze
muzyce. Widać, że to kochają, ale zaraz... czemu Jared patrzy takim
wzrokiem na mnie?
- Jedna samotna dziewczyna
chciała przejść przez życie całkiem sama.
Mówiła, że nie potrzebuje nikogo,
że jest wytrzymała.
Nie uwierzyłem jej.
Podszedłem i mocno przytuliłem.
Wyrywała się,
lecz nie pozwoliłem jej odejść.
Powiedziałem jej, że
Nikt nie może być samotny..
Nawet Ty.
Spojrzałem w jej zapłakane oczy,
które aż krzyczały, żebym
nie wypuszczał jej ze swych ramion.
Pokręciła przecząco głową:
'Dam sobie radę.'
Nie uwierzyłem jej.
Podszedłem i mocno przytuliłem.
Wyrywała się,
lecz nie pozwoliłem jej odejść.
Powiedziałem jej, że
Nikt nie może być samotny..
Nawet
Ty. - zaśpiewał patrząc na mnie, a ja jedynie otworzyłam trochę szerzej
oczy. Przecież.. ja wcale nie jestem samotna. Nie zna mnie i to-.. to
po prostu nie jest do mnie. Trzecią zwrotkę zaśpiewał już patrząc po
chłopakach. Mijały minuty, a nawet godziny. Nie zauważyłam nawet kiedy
zrobili sobie przerwę, a Mike i Jonathan usiedli po obu moich stronach.
- Krótszej nie miałaś? - spytał z przekąsem Jared i wziął łyk wody niegazowanej.
- O co Ci chodzi? - spytałam marszcząc lekko brwi.
-
O nic. - odpowiedział z lekką pogardą w spojrzeniu i odwrócił się do
nas plecami. Wziął zeszyt z piosenkami i ładny stos powyrywanych, lecz
zapisanych kartek, usiadł na podłodze i zaczął przeglądać, każdą zapisaną stronę po
kolei. Przyglądając się niektórym pojedynczym kartkom, uśmiechał się
lekko.
- Jest zazdrosny. - powiedział Mike i znów uśmiechnął się tak szeroko, że sama nie potrafiłam się nie uśmiechnąć.
-
Ręce trzymajcie przy sobie. - powiedział Tom wchodząc do pomieszczenia z
napojami energetycznymi. Dla wszystkich po jednym. - Młody. -
powiedział, a gdy tylko Jared uniósł na niego wzrok rzucił mu napój.
-
Dzięki. - burknął odkładając butelkę na bok i dalej przeglądając
kartki. - Pamiętacie to? - spytał i zanucił jakąś melodię, a chłopcy
roześmiali się.
- To było do Belli! - powiedzieli chórkiem Jonathan i Mike, a ja spojrzałam na nich lekko zdziwiona, a potem na Tom'a.
- Są braćmi. - odparł niewzruszony.
- Bliźniakami. - powiedzieli równocześnie, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Nieprawda. - odpowiedziałam im.
- Prawda. - znów powiedzieli równocześnie.
- Mamy po tyle samo lat. - powiedział Mike, a ja prychnęłam cicho jak kot.
- Tak. Ty i Tom. - powiedziałam, a bracia spojrzeli na Tom'a.
-
No co? Miałem nic nie mówić jej o zespole zanim ją tu przyprowadziłem? -
odpowiedział w obronie na zdziwione spojrzenia. - Powiedziałem tylko ile macie
lat i-.. - dodał, lecz przerwałam mu.
- I co jeszcze? - spytał chłodno Jared.
-
I jak się wasz zespół nazywa. - odpowiedziałam. - 'Black Seconds'..
skąd pomysł na taką nazwę? - spytałam głupio patrząc na Jareda, a on podparł
się dłońmi o podłogę.
- A tak bardzo ciekawi Cię to? - spytał, a założyłam nogę na nogę i podparłam podbródek o dłoń zamkniętą w pięść.
- Gdybym nie była, nie spytałabym? - odpowiedziałam pytaniem na jego pytanie, lecz on zignorował to i nic już nie odpowiedział.
- Tom.. czujesz coś? - spytał Mike, a Tom zastanowił się.
- Zostawiłem pizzę w piekarniku. - odpowiedział wzruszając ramionami.
-
Co?! - pisnęli bracia i zerwali się z miejsca wybiegając z
pomieszczenia i kierując się schodami na górę do kuchni. Tom posłał
Jaredowi ostrzegawcze spojrzenie.
- Zaraz wrócę, bo oni mogą
spalić cały dom. - powiedział do mnie i również wyszedł. Zostałam sam na sam z
Jaredem. Wstał, a ja automatycznie wyprostowałam się.
- Nie bój się.. przecież nic Ci nie zrobię. - powiedział obojętnym tonem przeciągając się jak kot.
- Jakoś trudno jest uwierzyć Ci na słowo.. - odpowiedziałam oschle nie spuszczając z niego wzroku.
-
Czuję się niekomfortowo, gdy tak na mnie patrzysz. - powiedział unoszą
prawą brew, więc spojrzałam gdzieś w bok. Poprzeciągał się jeszcze trochę i
usiadł obok opierając się jedną ręką o oparcie sofy. - Widzę, że zbliżyłaś się dość do Tom'a. - powiedział, a ja spojrzałam na niego jak na
idiotę.
- O czym Ty mówisz? - spytałam unosząc oczy na niego z dezaprobatą, a on wywrócił teatralnie oczami.
- Nie udawaj. - odpowiedział. - Wiesz, że ma kasę. - dodał, a ja wstałam, gdy dotknął dłonią mojego policzka.
- Pierwsze słyszę. - odpowiedziałam szczerze, a on złapał mnie za dłoń i pociągnął w swoją stronę patrząc z bliska w oczy. Na sofie leżał telefon Tom'a, wokalista spojrzał na niego.
- Czyli nie będziesz miała nic przeciwko, jak usunę Twój numer z jego telefonu? - spytał, a ja uniosłam lekko kąciki ust.
-
Jeśli usuniesz mój numer też ze swojego telefonu, to nie będę miała nic przeciwko. -
powiedziałam patrząc mu uważnie w oczy i zauważyłam jak zaskoczenie
przebiegło przez jego twarzy. Zaśmiał się nerwowo.
- Nie mam Twojego numeru. - odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Sprawdzimy? - spytałam, na co Jared westchnął przeciągle.
- Może coś innego sprawdzimy? - odpowiedział pytaniem na moje pytanie kładąc dłoń na moim kolanie i przesuwając ją wzdłuż uda.
-
Myślę, że.. Nie. - odpowiedziałam wstając, lecz mocno zaciskał dłoń na
moim nadgarstku. - Mógłbyś puścić moją rękę? To boli. - powiedziałam przez zęby, a on uśmiechnął
się lekko złośliwie.
- Mógłbym.. - powiedział z błyskiem w oczach
i pociągnął mnie znów za rękę w swoją stronę. Po chwili byłam pod nim,
przygnieciona jego ciężarem. Zbyt szybki obrót sytuacji. Stwierdzam, że w
takim tempie, to nabawię się androfobii.
Zaczyna się robić ciekawie, Jared widać, że jest zaborczy...
OdpowiedzUsuń