------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Dzień dobry, wstajemy. - usłyszałam jego lekko zachrypnięty głos. Zmarszczyłam delikatnie brwi czując zapach ... gofrów?
Przetarłam twarz dłońmi, po czym niepewnie otworzyłam oczy.
Podniosłam się na łokciach i patrzyłam na Jareda, który robił kolejne gofry.
- Myślisz, że kto to wszystko zje? - spytałam widząc już z daleka ogromną stertę gofrów.
Wstałam z łóżka i powędrowałam do kuchni zakładając na ramiona szlafrok z delikatnego materiału. Usiadłam na wysokim krześle przy blacie i obserwowałam minę wokalisty.
- Nie jesteś głodna? - spytał z wysoko uniesionymi brwiami.
- Nie aż tak.. - burknęłam cicho. - Bądźmy realistami.. nie jestem facetem, żeby AŻ tyle zjeść.. Poza tym, śniadanie zazwyczaj jem koło 10-11 rano. - dodałam i wstałam po szklankę. Postawiłam ją na stole i pacnęłam się w czoło, gdy sięgnęłam do lodówki i zauważyłam kartkę: "kup mleko."
Przekrzywiłam głowę lekko w prawo. - Jak zrobiłeś gofry? - spytałam przenosząc wzrok na Jareda zajadającego jednego z gofrów z dżemem truskawkowym.
- Normalnie. - odpowiedział przełykając kęs i popijając gorącą kawą.
- Kupiłeś mleko? - spytałam lekko zdziwiona, a na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech.
- Tak. - odpowiedział i wskazał palcem na policzek. - Tu się należy. - dodał, a ja wywróciłam oczami, gdy tylko wyciągnęłam z lodówki mleko i nalałam prawie po brzegi szklanki. Upiłam łyk cały czas na niego patrząc, lecz on zdawał się nawet nie drgnąć i nie odpuszczał. Przełknęłam i posłałam mu całusa z ręki. - To się nie liczy. - powiedział pewnym siebie tonem.
- Jak dla mnie, to było wystarczające. - odpowiedziałam, lecz on nadal siedział na krześle z nadstawionym policzkiem. - Oj, no dobra! - powiedziałam, gdy zaczęło mnie to już irytować i nachyliłam się przez blat i pocałowałam go lekko w policzek.
- A teraz tu. - powiedział nadstawiając drugi policzek. W policzek ok, ale gdy złożył usta w dzióbek i czekał to zaśmiałam się i odsunęłam.
- O NIE. Na to nawet nie licz. - powiedziałam wracając na swoje miejsce.
- Po prostu walczę o swoje. - odpowiedział obojętnie i powrócił do pochłaniania gofrów.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Ta.. walczysz o swoje. - szepnęłam i wzięłam kolejny łyk zimnego mleka. - Tego mi było trzeba. - powiedziałam zadowolona nalewając sobie kolejną szklankę mleka, na co wokalista uniósł wysoko brwi.
- Od tego nie urosną.. - skomentował, a ja uniosłam wysoko brwi, by po chwili zmarszczyć je złowrogo. - Od tego są męskie dłonie. - dodał bez entuzjazmu czy jakichkolwiek innych reakcji pokazując swoje dłonie i poruszając dziwnie palcami. Zupełnie tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Nie piję mleka po to, by mi "urosły".. piję mleko, bo lubię. - odpowiedziałam z przekąsem.
- To też można polubić. - stwierdził z tym uśmieszkiem, który doprowadzał mnie czasem do obłędu. Zacisnęłam usta w cienką linię ze złości.
- Przypomnij mi, dlaczego wpuściłam Cię do mojego mieszkania późno w nocy? - wysyczałam przez zęby.
- Nie mam pojęcia. - rzucił bez namysłu. - Chociaż pewnie dlatego, że mnie lubisz. - dodał, a ja czułam jak drga mi żyłka pod prawym okiem.
- Nie wyrzucę Cię teraz z mojego mieszkania tylko i wyłącznie ze względu na to, że zrobiłeś zakupy i śniadanie. - dodałam dopijając zawartość szklanki do dna i odstawiając ją do zlewu. Oblizywałam językiem "wąsy" z mleka, gdy Jared wstał i podszedł do mnie blisko i trochę agresywnie kładąc dłonie na zlewie po obu stronach moich bioder.
- Nie uważasz, że to było zbyt aroganckie? - spytał cicho, lecz bardzo ozięble szepcząc do mojego ucha, po czym odsunął się by spojrzeć mi w oczy.
- Jestem na swoim terytorium. - odpowiedziałam beznamiętnie, na co on położył dłoń na moim policzku i starł pozostałości po mleku przy kąciku ust. - Nie jest łatwo przebywać ze mną, uwierz. - dodałam mrużąc lekko oczy.
- Widzę. - odpowiedział doszukując się pozwolenia w moich oczach, przybliżył swoje usta do moich.
- Szczególnie Tobie.. nie będzie łatwo. - warknęłam przemykając mu pod ręką i kierując się szybkim krokiem do sypialni. Zaczęłam poszukiwania mojego telefonu; przerzucałam ubrania, pościel, koc, kartki, wszystko.. nie mogłam go nigdzie znaleźć.
Zastanawiałam się też, dlaczego tak się zachowuję?
Co mnie znowu ugryzło?
Dlaczego jestem dla niego taka niemiła?
- Tego szukasz? - spytał, a ja od razu spojrzałam na niego. Trzymał w dłoni mój ukochany telefon.
- Tak. - odpowiedziałam i podeszłam do niego. - Gdzie był? - spytałam łagodniej.
- Tam, gdzie go położyłaś. - odpowiedział, a ja zmarszczyłam lekko brwi i wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
- Możesz mi go oddać? - spytałam, a on zaczął się zastanawiać. - Proszę. - dodałam, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Od razu lepiej, ale.. - zaczął i gdy chciał mi już go dać, w ostatniej chwili wycofał rękę. - Nie za darmo. Pertraktujmy. - dodał z uśmiechem nie wróżącym niczego dobrego dla mnie.
- No dobrze. - odpowiedziałam wzruszając ramionami. - Czego chcesz? - spytałam, a on przybliżył się do mnie, a telefon wpychając głęboko do przedniej kieszeni swoich jeansów ze spojrzeniem, które nie wróżyło nic dobrego. Jak zawsze z resztą.
Zakrywałam się szlafrokiem, lecz położył dłoń na moich dłoniach wiążących delikatny pasek. Drugą ręką przytrzymywał mnie za kark tak bym nie mogła uciec, a całując po drugiej stronie szyi powoli kierując nas w stronę łóżka.
Nie cierpię mężczyzn.
Może nie wszystkich.. ale akurat Jego.
Runęliśmy miękko na pościel łóżka, nie odpowiadałam żadnym gestem, jedynie złączyłam kolana, gdy odsłonił nagie ramię spod szlafroku. Przeszły mnie dreszcze po plecach.
- Tu i teraz. - wyszeptał przesuwając dłoń wzdłuż mojego uda. To stawało się coraz bardziej niebezpieczne, lecz dostałam olśnienia.
Uśmiechnęłam się jak to mówił trener "uśmiechem za milion dolarów" i mrucząc cicho dotykałam jego umięśnionych ramion, pleców, klatki piersiowej.
Nie miałam zbyt wiele czasu i musiałam to szybko i dobrze rozegrać.
Gdy tylko przywarł ustami do mojej szyi, wręcz wgryzając się boleśnie w skórę moje dłonie powędrowały na pasek jego spodni. Spotkało się to z jego ogromną aprobatą, i gdy coraz szybciej próbowałam rozpiąć jego pasek wsunęłam dłoń do jego przedniej kieszeni sięgając po mój telefon.
Wyciągnęłam telefon i teraz jedyną kwestią pozostało wydostanie się i ucieczka przed wokalistą. - Myślisz, że jestem głupi, i że nie zauważę co chcesz zrobić? - spytał przygważdżając mój nadgarstek z telefonem do poduszki tuż obok głowy i patrząc mi w oczy tym swoim spojrzeniem pełnym szaleństwa, którego zaczynałam się bać z każdą chwilą coraz bardziej.
- Ee... - wydukałam cicho. - W sumie.. to tak. - dodałam szczerze, a on zaśmiał się cicho.
Jego wyraz twarzy złagodniał.
- Już Cię rozgryzłem. - wyszeptał całując lekko w usta. - Spodziewałem się, że tak postąpisz. - powiedział zapinając pasek spodni i siadając na krawędzi łóżka.
- Skąd wiedziałeś? - spytałam unosząc się lekko na łokciach.
- Boisz się mnie i próbujesz uciekać za każdym razem, gdy sytuacja wymyka Ci się spod kontroli. - odpowiedział i przeciągnął się jak kot. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie. - Poczekam.. jeszcze trochę. - dodał wstając z łóżka i kierując się w głąb mieszkania.
- Co masz na myśli? - spytałam podciągając kolana pod klatkę piersiową i opierając na nich brodę.
- Z czym? - spytał i po chwili pojawił się znów w progu z filiżanką kawy w ręce.
- Z tym, że poczekasz.. - szepnęłam cicho, a on uniósł lekko kąciki ust.
- Poczekam jeszcze trochę.. aż sama opowiesz mi więcej o sobie. - odpowiedział, a ja poczułam jak biła od niego taka ... dorosłość i wyniosłość, mimo że stał przede mną bosy w samych jeansach i z filiżanką kawy.
***
Poszedł odnieść filiżankę, a ja wstałam i cichutko na palcach pobiegłam za nim z myślą, że może mnie nie zauważy.
Im więcej patrzyłam na niego, tym bardziej mnie pociągał.. gdyby nie ten kogut postawiony z grzywki, nie wiem, czy nacieszyłby się mną jednego wieczoru, gdyby tylko wiedział..
Odkładał filiżankę właśnie do zlewu, gdy położyłam chłodne dłonie na jego ramionach. Zsuwałam je wzdłuż kręgosłupa do lędźwi, a gdy jego dłonie chwyciły moje, obrócił się do mnie przodem i przyciągnął bliżej siebie. Moje dłonie przytrzymał przy swojej klatce piersiowej.
-
Co chcesz? - spytał, lecz jedynie patrzyłam na niego. Nie byłam w
stanie powiedzieć tego.. w głowie myśli, których wstydzę się przed samą
sobą.. wstydziłam się powiedzieć to na głos, patrzył mi w oczy i
dowiedział się..
Czytał mi z oczu jak z otwartej księgi.
Uśmiechnął się delikatnie.
Stanęłam na palcach i wpiłam się w jego usta. Zachłannie.
Puścił moje dłonie, którymi objęłam mocno jego kark, jedną dłonią wplatając palce w jego włosy i mocniej zaciskając je na nich. Mruknął jakby z zadowolenia zaciskając dłonie na moich udach.
Zniszczyłam mu tą jego idealną fryzurę, a grzywkę przygładziłam mu na czoło. Uniósł mnie w górę, a ja zaplotłam nogi wokół jego bioder. - Skąd nagle taka zmiana? - powiedział z lekkim trudem łapiąc oddech, gdy posadził mnie na wysokim blacie.
Patrzyłam w jego błyszczące, błękitne oczy, a w głowie przemknęło mi, że..
Czytał mi z oczu jak z otwartej księgi.
Uśmiechnął się delikatnie.
Stanęłam na palcach i wpiłam się w jego usta. Zachłannie.
Puścił moje dłonie, którymi objęłam mocno jego kark, jedną dłonią wplatając palce w jego włosy i mocniej zaciskając je na nich. Mruknął jakby z zadowolenia zaciskając dłonie na moich udach.
Zniszczyłam mu tą jego idealną fryzurę, a grzywkę przygładziłam mu na czoło. Uniósł mnie w górę, a ja zaplotłam nogi wokół jego bioder. - Skąd nagle taka zmiana? - powiedział z lekkim trudem łapiąc oddech, gdy posadził mnie na wysokim blacie.
Patrzyłam w jego błyszczące, błękitne oczy, a w głowie przemknęło mi, że..
- to jest obsesja -
Nie
odpowiedziałam mu nic.
Zaczęłam kąsać go po szyi i mocniej drapać po karku, ramionach i plecach. - Dobrze.. - szepnął tuż przy skórze mojego obojczyka i ugryzł mnie w to miejsce. Jęknęłam głucho, gdy zaczął całować i gryźć moje ciało, odsłaniając je spod delikatnego materiału szlafroka. Zrzuciliśmy przypadkiem szklanki i talerz, które zbiły się przy kontakcie z zimną podłogą. - Nie przejmuj się tym.. - szepnął, gdy mój wzrok powędrował za stłuczonym szkłem, które leżało na podłodze.
Zaczęłam kąsać go po szyi i mocniej drapać po karku, ramionach i plecach. - Dobrze.. - szepnął tuż przy skórze mojego obojczyka i ugryzł mnie w to miejsce. Jęknęłam głucho, gdy zaczął całować i gryźć moje ciało, odsłaniając je spod delikatnego materiału szlafroka. Zrzuciliśmy przypadkiem szklanki i talerz, które zbiły się przy kontakcie z zimną podłogą. - Nie przejmuj się tym.. - szepnął, gdy mój wzrok powędrował za stłuczonym szkłem, które leżało na podłodze.
-
Dobrze. - szepnęłam, gdy całował mnie po lekko umięśnionym od ćwiczeń
brzuchu. Przeczesywałam palcami dłoni jego ciemne i miękkie włosy coraz
to bardziej odchylając głowę do tyłu. - Ja-.. Jared. - wydusiłam z
siebie, a on musnął moje usta swoimi gorącymi wargami.
W zadziwiająco szybkim tempie rozpinał pasek i spodnie.
Przysunął mnie bliżej siebie i wgryzł się w szyję. - N-Nie tutaj.. - wyszeptałam cicho ledwo łapiąc oddech z ekscytacji, a jego palce zahaczyły celowo o linię moich fig. Uniósł lekko brwi. - Skaleczysz się. - dodałam pewniej, choć lekko uniesionym głosem od podniecenia.
Odchrząknęłam, by głos wrócił do normalnego brzmienia, a on uśmiechnął się delikatnie znów mnie unosząc wyżej.. znowu oplotłam nogi wokół jego bioder. Jedną ręką przytrzymywał sobie spodnie, by mu nie spadły na co ja.. prychnęłam bardzo cichutko ze śmiechu opierając brodę o jego ramię, a rękoma silnie oplatając jego szyję.
Runęliśmy na łóżko, a z każdym kolejnym jego dotykiem, pocałunkiem, odgłosem czy oddechem atmosfera w pokoju była coraz bardziej przepełniona zapachem pożądania.
W zadziwiająco szybkim tempie rozpinał pasek i spodnie.
Przysunął mnie bliżej siebie i wgryzł się w szyję. - N-Nie tutaj.. - wyszeptałam cicho ledwo łapiąc oddech z ekscytacji, a jego palce zahaczyły celowo o linię moich fig. Uniósł lekko brwi. - Skaleczysz się. - dodałam pewniej, choć lekko uniesionym głosem od podniecenia.
Odchrząknęłam, by głos wrócił do normalnego brzmienia, a on uśmiechnął się delikatnie znów mnie unosząc wyżej.. znowu oplotłam nogi wokół jego bioder. Jedną ręką przytrzymywał sobie spodnie, by mu nie spadły na co ja.. prychnęłam bardzo cichutko ze śmiechu opierając brodę o jego ramię, a rękoma silnie oplatając jego szyję.
Runęliśmy na łóżko, a z każdym kolejnym jego dotykiem, pocałunkiem, odgłosem czy oddechem atmosfera w pokoju była coraz bardziej przepełniona zapachem pożądania.
-
Robiłaś już to kiedyś? - spytał zupełnie poważnie i nawiązując ze mną kontakt
wzrokowy. Pokręciłam przecząco głową zagryzając dolną wargę ust. - Będę
delikatny.. - szepnął ze śmiertelnie poważną miną, która w pewien sposób
rozśmieszała mnie. Na moje usta wkradł się uśmiech i
zamknęłam oczy, czułam się spokojniejsza po jego słowach, mimo że w
środku drżałam ze strachu. Rozpiął i zsunął spodnie, a potem? Potem nie
wiadomo kiedy, pozbyliśmy się całej bielizny.. Szeptał cicho i subtelnie
do mojego ucha, co lada moment miał zamiar zrobić, a w międzyczasie
składał pojedyncze pocałunki za uchem. - Gotowa..? - szepnął lekko
podekscytowanym głosem, a ja zmarszczyłam lekko brwi, patrząc w jakiś
nieokreślony punkt. Kiwnęłam twierdząco głową. Rozchylił delikatnie moje
kolana sunąc dłońmi wzdłuż ud i przysuwając się bliżej i bliżej... zacisnęłam mocniej powieki i
zęby, a usta w cienką linię. - Patrz na mnie. - powiedział unosząc
dłonią lekko mój podbródek. - Nie bój się. - szepnął z lekko uniesionymi
kącikami ust, pocałował mnie lekko usta.
Cholerny dupek.
Otworzyłam powoli i niepewnie powieki, spojrzałam na niego.. patrzył czule, choć i z pożądaniem, które było coraz bardziej widoczniejsze w jego oczach i gestach, a które coraz trudniej przychodziło mu ukryć. - Powiedz to.. jesteś gotowa? - spytał, gdy już niewiele nas dzieliło.
-
Tak. - ledwo wydusiłam ze swojego gardła, a ułamek sekundy później
wszedł we mnie jednym mocnym pchnięciem. Wygięłam plecy w łuk i
otworzyłam szeroko oczy i usta nabierając dużo i głośno powietrza do
płuc. Wstrzymałam je.Cholerny dupek.
Otworzyłam powoli i niepewnie powieki, spojrzałam na niego.. patrzył czule, choć i z pożądaniem, które było coraz bardziej widoczniejsze w jego oczach i gestach, a które coraz trudniej przychodziło mu ukryć. - Powiedz to.. jesteś gotowa? - spytał, gdy już niewiele nas dzieliło.
Wstrzymywałam tak powietrze jeszcze przez chwilę, po czym wypuściłam je powoli i niepewnie przez usta.
Aż bałam się oddychać.
Jared mruczał cichutko i całował mnie po nagim ciele z nieukrywanym zadowoleniem.
Poruszał się coraz szybciej i mocniej. Z trudem, ale przyzwyczajałam się powoli do aktualnej sytuacji, lecz dopiero po chwili zaczynałam odwzajemniać i wykonywać szeptane na ucho "instrukcje". - God, forgive me, please.. 'cuz I don't know what I'm doing.. - wyszeptałam oddając się momentowi ekstazy.
Po wszystkim leżeliśmy na przeciwko siebie patrząc sobie w oczy.
Dostałam sms'a.
Sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadomość.
Zaniemówiłam z zaskoczenia i przerażenia treścią, co zauważył wokalista.
- Co jest? - spytał marszcząc brwi i unosząc się na łokciu. Ze zdezorientowanym wzrokiem pokazałam mu telefon i nakryłam się pościelą po czubek głowy.
Chciałam się ukryć przed całym światem.
Łzy zaczęły mi spływać po twarzy, a moim ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze. - Mała, to tylko jakiś.. głupi żart. - szepnął próbując jakoś poprawić mi samopoczucie. Przysunął się bliżej mnie, gdyż ja nawet nie drgnęłam, gdy próbował mnie przysunąć bliżej siebie.
Przed oczami wciąż miałam treść z wiadomości..
Objął mnie silnymi ramionami tak, że oparłam czoło o jego klatkę piersiową. Wychyliłam twarz z pościeli i spojrzałam mu w oczy zapłakanym spojrzeniem.
- To nie jest jednorazowy "żart".. to nie zdarzyło się tylko dzisiaj.. już wcześniej ktoś do mnie dzwonił z zastrzeżonego numeru i-.. - powiedziałam mocniej go obejmując, gdy nie mogłam dokończyć. Jedynie bardziej przyległam do jego ciepłego ciała. Schowałam twarz w jego ramionach, a on pogładził mnie po włosach i ucałował czoło.
- Zmień numer i nikomu nie podawaj, tylko najbliższym. - powiedział całkiem na poważnie, a dłonią gładził teraz moje plecy. - Możesz podać tylko mnie, nie obrażę się za to. - dodał bardziej na wesoło, a ja mimo wszystko, uśmiechnęłam się przez łzy. - A nawet.. będę bardzo szczęśliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz