piątek, 22 marca 2013

08. Dreams

Podniosłam się szybko z przerażeniem do pionu o dziwo wynurzając się z wody. Oddychałam ciężko, po chwili zdając sobie sprawę z tego, że lada moment utopiłabym się. Przetarłam dłońmi twarz z wody i rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim mieszkaniu, w swojej łazience. Wykąpałam się, i gdy wyszłam z wanny dokładnie osuszyłam. Owinęłam się w ręcznik i powędrowałam do salonu stawiając ostrożnie stopy pomiędzy porozrzucanymi kartkami, zeszytami i tym podobnymi rzeczami. Robiłam wielki porządek, a raczej przeglądałam stare rzeczy i wspominałam. Założyłam bieliznę, a ręcznik odrzuciłam na fotel. Powędrowałam powoli do kuchni i nalałam sobie szklankę mleka. Cały czas miałam przed oczami  tego chłopca.
Jak miał na imię?
Co on tam robił?
Dlaczego tam się znalazł?
I dlaczego na całym ciele miał wytatuowane moje marzenia?
I ten dziwny wygląd ... jakby ludzki eksperyment, który wpadł w ręce tatuatora.
To dopiero był początek moich rozmyślań, lecz z drugiej strony, nie zamierzałam poświęcać temu więcej czasu. Mam ważniejsze sprawy wymagające poświęcenia uwagi.
Wypiłam zawartość szklanki do dna i odłożyłam ją do zlewu. Idąc do salonu podkręciłam temperaturę ogrzewania do 25 stopni Celsjusza. Nie lubiłam przebywać w chłodnych pomieszczeniach. Jestem raczej ciepłolubna, choć w zimie na snowboard zawsze bardzo chętnie wyjeżdżam lub na wieczorne spacery.
- No więc.. czas to ogarnąć. – powiedziałam sama do siebie stając w progu salonu z dłońmi podpartymi o boki i wodząc wzrokiem po zawalonym papierami pokoju. Zgarnęłam wszystko z podłogi na jedną wielką stertę, po czym zrzuciłam dłonią wszystkie kartki ze szklanego blatu stolika i ze skórzanej, czarnej sofy, a następnie usiadłam na środku puchowego dywanu i zaczęłam wszystko przeglądać, układając na kilka stosów, równiutko poskładanych kartek, każda ze swoim przeznaczeniem.
Zatrzymałam wzrok na starym, posklejanym taśmą bezbarwną liście miłosnym od chłopaka z dawnej klasy, który już wcześniej raz został podarty. List oczywiście. Czytałam go z lekkim uśmiechem na ustach. Wtedy byłam zajęta popularnością, graniem w koszykówkę i byciem „sławną”.. to było zabawne, lecz niewątpliwie fajne przeżycie. Może to, że idąc korytarzem i być pokazywana palcami, nie należało do najprzyjemniejszych, lecz ludzie zazdrościli. Fakt. Przez poświęcenie się koszykówce, opuściłam się w nauce  miałam przez to problemy, a kontuzja, poznanie nowej macochy.. to było zbyt wiele by skończyć ostatnią klasę, maturalną szkoły średniej.
Po jakichś dwóch, czy trzech godzinach udało mi się wszystko poskładać na kilka stosów kartek.
- No.. od razu lepiej. - powiedziałam dumna sama z siebie ogarniając wzrokiem pokój. Rozpierała mnie duma, bo w końcu, udało mi się ogarnąć ten "epicki" nieład.
Jutro posprzątam resztę, teraz bynajmniej można przejść spokojnie nie narażając się na wywrócenie, czy zniszczenie czegoś ważnego.
Zaburczało mi w brzuchu.
Powędrowałam do kuchni i przegryzłam chrupki chleb żytni popijając kolejną szklanką mleka. Poczłapałam do pokoju, zaścieliłam łóżko, zgasiłam światło i po chwili zakopałam się w grubych fałdach pościeli pozwalając odpocząć wymęczonemu ciału i umysłowi. 
- Jutro będzie lepszy dzień.. - szepnęłam cicho sama do siebie i ostatni raz spoglądając na zdjęcie psa oddałam się w ręce Morfeusza, który przeniósł mnie do swojej magicznej krainy snów, gdzie byłam wolna od wszystkiego ... i to ja, sprawowałam władzę nad tym co się dzieje, gdzie i w jaki sposób. Lubiłam tą sferę ludzkiego życia. Czyż sen i marzenia nie są cudowne? Zdecydowanie, chciałabym zamieszkać w jednym z moich snów na dłużej niż jedną noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz