Z góry przepraszam za używanie wulgaryzmów
oraz jeśli ktokolwiek uzna treść za gorszącą, obraźliwą czy cokolwiek
tam innego. Swoboda tworzenia, huh?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
... o dziwo, nikt za mną nie stał, a zauważyłam, a przeraziło mnie to...
że lodówce nie ma już mleka.
Skończyło się niestety.
Wzięłam samoprzylepną karteczkę, którą nakleiłam
na lodówkę i zapisałam na niej: "KUP: mleko.".
Uśmiechnęłam się lekko.
Rozejrzałam się po zawartości lodówki i westchnęłam zrezygnowana
sięgając po butelkę schłodzonej wody niegazowanej.
Upiłam dwa większe
łyki, po czym odłożyłam ją na miejsce i weszłam powoli do sypialni.
-
To moje łóżko.. - jęknęłam cicho z rozczarowania widząc jak wokalista
rozłożył się na całym łóżku nie pozostawiając dla mnie zbyt wiele
miejsca. Lecz uśmiechnęłam się widząc jego twarz z delikatnym uśmiechem.
Usiadłam w fotelu, podparłam łokieć o oparcie fotela, a policzek o
otwartą dłoń.
Przyglądałam mu się w ciszy zakrywając palcami dłoni
delikatny uśmiech, który wkradł się na moje usta.
Przyglądałam się jego
dłoniom, które były większe od moich i trochę poniszczonych opuszków palców od gry
na gitarze.. przyglądałam się tatuażowi na przedramieniu i napisowi "PROVEHITO IN ALTUM"
poniżej obojczyka.
Nie wiem jak długo na niego patrzyłam i jak długo
podziwiałam każdy fragment jego ciała.. przez umysł, przebiegła mi myśl, że więcej nie może
przydarzyć się taka sytuacja i okazja.. więc sięgnęłam po telefon i zrobiłam mu
zdjęcie.
Zapomniałam wyłączyć lampy błyskowej i flesh rozświetlił cały
pokój.
Zmarszczył lekko brwi i przeciągnął się, a ja zamarłam przełykając głośno ślinę. Schowałam szybko telefon
i obserwowałam go dalej.
- Chodź tu. - wychrypiał przepitym głosem nawet nie otwierając oczu.
- Nie, nie.. chyba prześpię się dzisiaj na kanapie. - szepnęłam sama do siebie, a on przekręcił się na bok.
- To usuń to zdjęcie. - powiedział nakrywając się pościelą trochę wyżej, prawie po sam kark. Zatrzymałam się, gdy miałam postawić kolejny krok.
-
To się posuń trochę. - odpowiedziałam półszeptem kierując się w stronę
łóżka. Przystanęłam przy nim i patrzyłam się na niego.
Nawet nie drgnął,
a wręcz walczył z wielkim uśmiechem, który próbował wkraść się na jego
usta. - Ej..! Ty to robisz specjalnie! - powiedziałam lekko oburzona,
krzyżując ręce na klatce piersiowej, a on uchylił lekko powiekę
spoglądając na mnie z przekrzywionym uśmiechem, którego już prawie nie
miał sił ukrywać.
Uchylił rąbek pościeli i poklepał drugą dłonią miejsce
obok siebie.
- Chodź. - powiedział z szelmowskim uśmiechem, który czasem tak bardzo mnie irytował.. jak na przykład TERAZ.
Położyłam się na samej krawędzi łóżka i przykryłam pościelą po sam kark. -
Wygodnie Ci? - spytał lekko kąśliwie, a ja spojrzałam na niego przez
ramię.
- Bardzo. - burknęłam, a on westchnął ciężko i przysunął
mnie bliżej siebie. - Ej. Nie traktuj mnie jak własną, dużą maskotkę.. -
mruknęłam czując jego ciepły oddech na mojej szyi.
- Dobrze, dobrze.. - wymruczał cicho nie zwracając uwagi na to co powiedziałam.. nawet najmniejszej krzty uwagi.
- Jared.. - wyszeptałam odwracając delikatnie twarz w stronę ramienia.
- Hmm? - wymruczał mocniej oplatając mnie ramionami.
- Puść mnie.. - powiedziałam cichutko czując jak jego uścisk stał się żelazny, z którego nie potrafiłabym się wyrwać, nawet gdybym podjęła taką próbę.
- Daremnie. - powiedział szeptem tuż przy moim uchu jakby w odpowiedzi na moje myśli.
Zaraz, zaraaaz... on potrafi czytać w myślach?
- Ale.. muszę siku. - szepnęłam z uśmiechem znów go okłamując. Wtulił twarz w moje łopatki i westchnął.
-
Trudno, sikaj tu. Nie będę znowu na tyle głupi. - szepnął, a ja
jęknęłam przeciągle. - Jutro kupię Ci nowe łóżko, jeśli to teraz
zaprząta Ci myśli. - dodał muskając wargami lekko nagą skórę.
- Kiciu.. ale ja ładnie proszę.. - szepnęłam znów wiercąc mu się w ramionach.
Nie mogłam sobie znaleźć miejsca.
Odwykłam od spania z kimś w jednym łóżku.
- Nie masz co marzyć. - odpowiedział, a ja przeciągnęłam się i westchnęłam zrezygnowana. - Dobranoc.
-
Dobranoc. - odburknęłam obejmując czule poduszkę spod mojej głowy. -
Nie cierpię dzielić się łóżkiem i pościelą. - powiedziałam cicho przez zęby
sama do siebie, a w odezwie usłyszałam ciche parsknięcie śmiechem i coś
niezrozumiałego na kształt: 'jeszcze to pokochasz'.
Mam nadzieję, że
nie.
Próbowałam się jakoś wygodnie ułożyć, lecz nie potrafiłam znaleźć
sobie miejsca w tej pozycji. - Jared.. - szepnęłam, lecz on nie
odpowiadał, jego oddech był równomierny, spokojny.
Spał już, albo
udawał, że śpi.
W końcu przecież, życie aktorów zdaje się składać z
kłamstw jakimi grają, jakie są częścią ich życia.
Dla gwiazd i sławnych
ludzi, nie ważne czy aktorów, muzyków, modeli czy też innych
artystów lubiących bycie w centrum zainteresowania.. taka osoba nie może
żyć również z kimś, kto równie bardzo potrzebuje uwagi drugiej osoby,
bycia w centrum uwagi. Taka osoba, potrzebuje kogoś normalnego, kogoś kto będzie
poświęcał mu swoją uwagę. - Jared, no.. - dodałam trochę głośniej i
szturchnęłam go lekko.
Nie zareagował, choć jego uścisk trochę zelżał,
lecz nie na tyle by pozwolić mi odejść.
I to ma być ta 'opieka'? ...
wielkie pseudo dzięki.
Spróbowałam podnieść jego rękę z mojego biodra,
lecz spotkało to się z dezaprobatą w postaci wymruczenia sprzeciwu. -
Jared! - zawołałam troszkę głośniej, a on uniósł lekko głowę.
- Co znowu? - spytał marszcząc lekko brwi i przecierając twarz dłonią. - Która godzina? - spytał, a ja sięgnęłam po telefon.
- Po 4 ... - odpowiedziałam, a on przewrócił się na plecy.
- Śpij, śpij.. - powiedział, gdy ja też przewróciłam się na wznak.
- Niewygodnie mi. - odpowiedziałam obracając twarz w jego stronę.
- Zgaś światło i śpij spokojnie. - odpowiedział sennym głosem przewracając się znów na brzuszek i przygniatając mnie ręką.
-
Jakie to urocze.. ale naprawdę nie lubię dzielić się z kimś łóżkiem. -
odpowiedziałam, a on podparł się na łokciach i patrzył na mnie z lekko
zmarszczonymi brwiami.
- Mam przenieść się na sofę? - spytał
spoglądając na mebel znajdujący się w głębi ciemnego pokoju.
Również tam spojrzałam i potem znów na niego, w
jego niebieskie oczy. - Dobra.. - dodał wstając na kolana, lecz
pociągnęłam go za rękę z powrotem na łóżko.
- Albo zostań... - szepnęłam znów spoglądając na sofę. - sofa.. wydaje się być zimna.
-
Czy może chcesz powiedzieć, że boisz się spać sama? - spytał z delikatnym uśmiechem, a ja
uderzyłam go lekko z pięści w brzuch, zaciskając usta w cienką linię.
- Nie
prawda! Od dawna śpię sama, więc przywykłam już do tego i-... nie
boję się. - powiedziałam mrużąc lekko oczy. - Nie boję się. - dodałam na
jego powątpiewające spojrzenie.
- Mhm.. - odpowiedział z uśmiechem kładąc się i podpierając się policzek o dłoń i wpatrując się we mnie sennymi oczami.
- Czemu? - spytałam marszcząc lekko brwi.
- Co 'czemu'? - spytał.
- Czemu tak wpatrujesz się we mnie?
-
Jesteś bardzo podobna do swojej matki.. - zaczął, a ja posmutniałam
odrobinę. - Ale-.. nie. Jednak nie jesteście takie podobne. - dodał
unosząc lekko kąciki ust i zakładając kosmyk moich włosów za ucho. -
Jesteście zupełnie inne, choć macie pewne podobieństwa w charakterze.. -
dodał, lecz to mnie wcale nie pocieszyło. Wciąż widział we mnie.. moją
matkę.
Położyłam się i podłożyłam pod podbródek dłonie, jedynie
spoglądając na niego smutnymi oczami. - Co jest? - spytał z pytającym
spojrzeniem.
- Nic. - odpowiedziałam cicho mrugając powoli oczami.
Teraz ja mogłam się swobodnie rozłożyć podczas, gdy on leżał na boku i
zajmował najmniejszą możliwą przestrzeń na moim łóżku. - Dobranoc. - szepnęłam
układając się wygodniej, nakrywając po samą szyję i zamykając oczy.
- Jesteś piękniejsza, jeśli o to Ci chodzi.. - odpowiedział ciszej odgarniając delikatnie grzywkę z mojego czoła i całują je lekko. - Dobranoc.
- Czemu to robisz? - spytałam ponownie, otwierając lekko powieki i patrząc mu w oczy.
-
Co robię? - spytał znów marszcząc lekko brwi jakby nie rozumiejąc o co
mi chodzi.
Nie wiedział o co chodzi, albo zgrywał idiotę.
Nie wiem już
sama.
- Dlaczego tak mnie traktujesz? - spytałam łagodnym tonem, choć coraz trudniej mi było powstrzymać łzy zbierające się pod moimi powiekami. Musiałam zamknąć oczy, czy nie pozwolić mu patrzeć na to, jak bardzo.. jestem słaba.
- Jak? Przecież jestem dla Ciebie miły i w ogóle.. - odpowiedział lekko zdziwiony.
-
Nie ważne.. - szepnęłam zaciskając mocniej powieki oczu i przybliżając się do niego.
Zacisnęłam dłonie na jego ręce wtulając się w ramię i lekko drżąc.
- Zimno Ci? - spytał pocierając dłonią wolnej ręki moje ramię z troską w głosie.
Ucałował delikatnie w czoło.
-
A co? Martwisz się o mnie? - spytałam próbując się uśmiechnąć. Czułam, że patrzy
pytająco. - Po prostu.. przypomniały mi się wszystkie horrory jakie
oglądałam.. - szepnęłam.. znów skłamałam.
- Nie mów mi, że wierzysz w to wszystko.. -
spytał z lekkim uśmiechem, powstrzymując się od kolejnego parsknięcia śmiechem. -
Już nic nie mówię. - dodał rozbawiony, gdy wbiłam mu palec w żebra.
-
Nie wierzę w to! ... - powiedziałam. - Tylko.. mam bardzo rozwiniętą
wyobraźnię.. - szepnęłam opierając podbródek na jego klatce piersiowej. -
Idź spać. - dodałam bardziej kąśliwie i układając się wygodnie, częściowo
na nim. Posłużył mi za poduszkę, jedynie gładząc mnie dłonią delikatnie po
plecach i ramionach.
***
- Nie może mnie chronić ktoś, kto
sam nie może się ochronić. - wychrypiał już od dłuższego czasu kreśląc
kółka na moim ramieniu co stało się drażniące. Wzruszyłam ramieniem starając się strącić jego dłoń.
- Co? - spytałam zdziwiona lekko zaspanym głosem i otwierając lekko powieki, które były już zmęczone i zamykały się same. Przysnęłam?
-
Nic.. Mówiłaś przez sen. - szepnął gładząc mnie po włosach. - Śpij
dalej. - dodał przeciągają się lekko. Podniosłam się na dłoniach i
spojrzałam na niego.
- Cały czas tak leżałeś? - spytałam
przecierając twarz, uśmiechnął się lekko. - Jesteś niemożliwy. - dodałam
uśmiechając się lekko i kładąc obok. Ręka musiała mu zdrętwieć.
- Przesadzasz. - powiedział rozprostowując ręce.
-
Jared, idź spać jest-.. - tu spojrzałam na zegarek. - Prawie 5 nad
ranem. - powiedziałam. - Ughhh.. kolejna nieprzespana noc! - warknęłam sama do siebie. -
Nie cierpię nie wysypiać się. - dodałam i westchnęłam zrezygnowana.
- Jesteś bardzo marudna. - stwierdził Jared, a ja wywróciłam oczami.
- Daj mi spokój.. - szepnęłam próbując zasnąć na nowo.
Wtuliłam się w niego, tym razem tak, by on też, mógł odpocząć.
Uśmiechnęłam się delikatnie.. Mimo tego okropnego, wciąż wyczuwalnego zapachu alkoholu.. ładnie pachniał perfumą, od której powoli uzależniałam się. Poruszyłam ustami w kształt słów - I'm addicted to you, babe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz