niedziela, 10 marca 2013

01. Let me see your body..

Z góry przepraszam za używanie wulgaryzmów oraz jeśli ktokolwiek uzna treść za gorszącą, obraźliwą czy cokolwiek tam innego.  Swoboda tworzenia, huh?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Tylko to piętro zostało Tobie przydzielone. Nie powinno teraz być nikogo na tutaj, a poza tym.. wiesz co masz robić. - powiedziała 'starsza koleżanka' wręczając mi zestaw do sprzątania i pęk kluczy do pokoi. Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Pewnie. - odpowiedziałam ze sztuczną uprzejmością i westchnęłam ciężko, gdy tylko zniknęła za rogiem holu. Wzięłam pęk kluczy i otworzyłam jedne z drzwi. Zaczęłam sprzątać. Praca pokojówki w hotelu pięciogwiazdkowym jest dość dobrze płatna, choć trochę ciężka, nie można powiedzieć że nie. Całe szczęście, że można wybrać sobie długość uniformu. Wybrałam długość nad kolano, by wygodnie było mi poruszać się w nim. Wygląd pokojówki jak z filmów i japońskich bajek niewątpliwie przyciąga wzrok gości, ale jest to jednym z atutów tego hotelu. Co zabawniejsze, właścicielka ma bzika na tym punkcie i lubi robić nam dni 'kocich uszek' i tym podobne, a wtedy musimy zakładać opaski ze sztucznymi kocimi uszkami. Taki mały odchył, dewiacja. Nasza szefowa za dużo naoglądała się tego w Japonii, gdy była tam na wakacjach.
- Uff.. Jeszcze tylko łazienka. - powiedziałam kończąc przedostatni pokój na dziś. Czyściłam wannę, gdy ktoś wszedł do pokoju.
- To dajcie mi jakąś zajebiście seksowną pokojówkę! - warknął gość, gdy drzwi trzasnęły. - Nawet po jakąś dziwkę nie można zadzwonić.. A pieprzcie się! - warknął opadając na łóżko. Nie przejmowałam się tym i sprzątałam dalej. Opłukałam wannę, co wzbudziło jego zainteresowanie. - Kto tu jest?! - warknął wstając i szedł w moją stronę głośno stąpając po wykładzinie. Spojrzałam na niego przez ramię. Był bosy i bez koszulki w trochę dużych jeansach z białym paskiem na klamrę. Opierał się ramieniem o framugę drzwi i przyglądał mi się uważnie.
- Ja tu tylko sprzątam. - powiedziałam, gdy jego wzrok zatrzymał się na moim uniformie. - Właśnie kończę, więc nie będę panu przeszkadzać. - dodałam.
- Nie przeszkadzaj sobie. - odpowiedział dość oschle, więc wzruszyłam ramionami i czyściłam dalej wannę, a raczej kończyłam ją czyścić. Słyszałam jak stąpa bosymi stopami po zimnych płytkach w łazience.
- Proszę uważać, jest ślisko. Dopiero co pościerałam podłogę. - powiedziałam i zanim zdążyłam się odwrócić, poczułam jego dłonie na moich biodrach. Przeszły mnie ciarki po całym ciele. Szybko wyprostowałam się i obróciłam w jego stronę. Był dość młody, 25 lat maksymalnie. - Proszę mnie puścić. - powiedziałam patrząc w jego zielone oczy, które lekko mnie przerażały. Nie odpowiedział nic, tylko położył dłoń na moim udzie i przesuwał ku górze, a gdy tylko wsunął ją pod uniform zaczęłam się od niego odsuwać. Przylgnął swoim ciałem do mojego, zatrzymał dłoń w miejscu, gdzie nie powinien, a drugą ujął mój podbródek i pocałował w usta. Odpychałam się od niego dłońmi i cofałam się, mimo to, że on cały czas utrzymywał ze mną kontakt. Całował coraz zachłanniej, gdy pchnął mnie na drzwi. Uderzyłam boleśnie plecami o nie, choć sprawiło mi to trochę bólu jego seksowny wygląd, mimo wszystko wynagradzał każde cierpienie. To oznacza bycie masochistą? Nie wiem. Był obiektem pożądania i doskonale o tym wiedział. Przywarł do mnie jeszcze mocniej niż poprzednio całując moją szyję. Zaciskałam dłonie mocno na jego ramionach nie mogąc mu się dłużej tak opierać. Obydwie dłonie położył na moich pośladkach i mocno ścisnął je, gdy ugryzł mnie w tym samym momencie w szyję. Syknęłam z bólu, lecz miejsce ugryzienia zaczął zwilżać i łagodzić językiem. Dałam ponieść się emocjom i chwili. Uniósł mnie sobie na wysokość bioder, tak że zaplotłam swoje nogi wokół nich i przenieśliśmy się na stół znajdujący się w salonie apartamentu.
- N-Na stole? - spytałam, gdy rozpinał moją białą koszulę uniformu tuż po czarnej kamizelce.
- Dlaczego by nie? - spytał i znów zaczął całować moją szyję schodząc powoli do obojczyka i biustu. Zasłoniłam się dłońmi, lecz on mocno, wręcz brutalnie przykuł je swoim uściskiem do blatu stołu. - Nie opieraj się, jeśli nie chcesz, żebym Cię bił. - powiedział, a ja zmarszczyłam lekko brwi z niedowierzania. On mógłby uderzyć dziewczynę?
- Uderzyłbyś mnie? - spytałam zdziwiona zaczynając się wiercić pod nim i wykręcać. Dostałam z otwartej dłoni w twarz. Zamarłam z szoku.
- Cicho bądź i przestań się opierać. - powiedział znów oschle, a ja zacisnęłam dłonie w pięści i usta w cienką linię. - Dobra dziewczynka. - szepnął do mojego ucha i przegryzł lekko jego płatek. Odwróciłam twarz w przeciwną stronę. Nie chciałam patrzeć na tego drania, co zapewne zauważył.
- Czemu na mnie nie patrzysz? - spytał, a ja spojrzałam na niego z pogardą. - Tak na mnie patrzeć nie będziesz.. - powiedział po chwili i raz jeszcze spoliczkował mnie. Czułam, że prawy policzek piecze mnie strasznie od uderzenia, a w ustach poczułam smak krwi. - Nic nie powiesz? - szepnął z cynicznym uśmiechem na co znów odwróciłam twarz w drugą stronę.
- Szkoda słów na takich skurwysynów jak Ty. - odpowiedziałam mu, na co jego twarz wyrażała, że jest naprawdę wkurwiony. Zaczął mnie dotykać, a wręcz molestować seksualnie. Wygięłam usta w grymasie obrzydzenia do niego.
- Podobało Ci się na początku, a teraz nagle przestało? - spytał sarkastycznie, a ja prychnęłam jak kot.
- Nie jara mnie bicie i kompletny brak doświadczenia. - odpowiedziałam, a on wsunął dłoń pod spódniczkę uniformu i zahaczył dwoma palcami o linię bielizny ciągnąc ją lekko w dół.
- Chcesz się przekonać? - powiedział, a ja znów prychnęłam z tryumfalnym uśmiechem. - Nie zamierzasz krzyczeć o pomoc lub błagać o litość, żebym Cię puścił? - wyszeptał mi do ucha zsuwając powoli moją bieliznę.
- Nigdy. - odpowiedziałam z zacięciem przez zęby. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Jared! Otwieraj do cholery! - krzyczał ktoś, a chłopak przegryzł dolną wargę ust.
- Masz szczęście. - warknął do mnie raz jeszcze całując mnie mocno w usta i wpychając język do środka. Do ostatnich sekund jarał się tym jak jakiś gówniarz.
- Wchodzę! - krzyknął ktoś raz jeszcze mocno przywalił pięścią w drzwi i wszedł do środka. - Co Ty wyprawiasz?! - warknął rozzłoszczony, trochę wyższy od niego chłopak. Odciągnął go ode mnie i wypchnął z salonu. Poprawiłam ubranie, zapięłam guziki od koszuli i kamizelki oraz poprawiłam krawat.
- To ja już wyjdę. - powiedziałam oficjalnym tonem, a ten chłopak zatrzymał mnie stając mi na drodze.
- Zaczekaj.. - powiedział z bezradną miną. - Nic Ci nie zrobił? - spytał przyglądając mi się uważnie.
- Nie, proszę pana. - odpowiedziałam, a brunet skrzywił się lekko i dłonią dotknął delikatnie mojego obolałego policzka. Skrzywiłam się niewidocznie z bólu, a brunet razem ze mną.
- Jak to nie?! - powiedział oburzony podchodząc bliżej. Poprawiłam uniform raz jeszcze i wyprostowałam się. - Przepraszam za niego. - powiedział czule z bólem w spojrzeniu.
- Proszę się o mnie nie martwić. Nic mi nie jest. - powtórzyłam i uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Jak mogę Ci to wynagrodzić? - spytał, a ja zamknęłam oczy na moment z uśmiechem.
- Ponownym odwiedzeniem naszego hotelu. - odpowiedziałam otwierając oczy i uśmiechając się promiennie do niego, tak jak dostałam w zaleceniach od szefowej.
- Kolacja? Kwiaty? Szampan lub dobre wino do tego? - wymieniał, a ja uniosłam lekko brwi przez odrobinę zakłopotana.
- Personel nie może umawiać się z klientami. - odpowiedziałam ciszej. - Przepraszam. - dodałam przechodząc obok i idąc w stronę wyjścia. Zgarnęłam wszystkie swoje rzeczy i pęk kluczy. W przedsionku mijałam jeszcze Jareda pijącego piwo z butelki, którą po chwili wydarł mu z ręki brunet.
- Oddawaj! - powiedział do niego brunet przez zęby zabierając mu butelkę. Jared zmarszczył brwi i znów położył się na łóżku nie odzywając się już ani słowem.
- Przepraszam za kłopot. Życzę miłego wypoczynku. - powiedziałam wychodząc z pokoju. Jared uśmiechnął się tylko i pomachał do mnie, a brunet wyszedł za mną i zamknął za sobą drzwi.
- Zaczekaj.. - szepnął i uśmiechając się lekko.
- Tak proszę pana? - zwróciłam się do niego łagodnym tonem.
- Tom. - odpowiedział brunet przeczesując dłońmi swoje krótkie czarne włosy oraz poprawiając i tak, idealnie ułożoną grzywkę. - Możemy chociaż wypić razem kawę? - spytał, a ja zaśmiałam się i podparłam dłonie o boki niedowierzając w to co mówi.

1 komentarz:

  1. Ciekawie się zapowiada, bohaterka jest naprawdę intrygująca!

    OdpowiedzUsuń