niedziela, 10 marca 2013

02. smile No. 2.

Z góry przepraszam za używanie wulgaryzmów oraz jeśli ktokolwiek uzna treść za gorszącą, obraźliwą czy cokolwiek tam innego.  Swoboda tworzenia, huh? 
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Jestem w pracy. - odpowiedziałam lekko zakłopotana, a chłopak uśmiechnął się.
- A po pracy? - spytał unosząc przezabawnie brwi. - Możemy udać, że przypadkiem spotkaliśmy się w kafejce. - dodał, a ja zaśmiałam się cicho. Był zupełnym przeciwieństwem tego chłopaka sprzed chwili, Jareda. Nie tylko pod względem wyglądu, ale zachowania i charakteru również. Miał w sobie coś uroczego, co również, niewątpliwie przyciągało do niego ludzi. I również coś, co sprawiało, że wydawało mi się, że gdzieś już go wcześniej widziałam..
- Przepraszam, ale naprawdę-.. muszę wracać do pracy. - odpowiedziałam mu po chwili. - Miłego wypoczynku. - dodałam mijając go. Złapał mnie za rękę.
- Podasz mi swój numer telefonu? - spytał, gdy przyglądałam mu się przez chwilę. Nie puszczał mojej ręki, więc westchnęłam zrezygnowana, podeszłam do wózka z przyrządami do sprzątania i na chusteczce napisałam swój numer telefonu. Podałam mu do dłoni i uśmiechnęłam się delikatnie.
- A teraz proszę dać mi skończyć wypełniać moją obowiązki. - odpowiedziałam oficjalnie, choć z lekkim uśmiechem. - Miłego dnia panu życzę, po raz kolejny. - dodałam i przeszłam dalej, do kolejnego pokoju. Otworzyłam drzwi i zaczęłam sprzątać kolejny i ostatni tego dnia pokój. Zaczęłam się zastanawiać, po co dałam mu swój numer? Nie wiem. Odniosłam sprzęt na swoje miejsce do schowka i weszłam do szatni. Zaczęłam się przebierać, gdy weszła Tina, 'starsza koleżanka'. Przyglądała mi się uważnie przez moment, a ja obserwowałam jak powiększają jej się źrenice oczu.
- Co Ci się stało?! - wrzasnęła zszokowana, a ja uniosłam lekko brew i założyłam koszulkę.
- Co? - spytałam nie wiedząc o co jej chodzi, a Tina podeszła do mnie i dotknęła mojej twarzy. Ból promieniował mi na połowę twarzy. Wtedy nie odczułam, że tak mocno mnie uderzył.
- Kto Ci to zrobił?! - pisnęła, a ja uśmiechnęłam się blado. - Zabiję skurwysyna! - wrzasnęła rozzłoszczona.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam, a mój telefon zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz, a było tam 7 nieodebranych połączeń od nieznanego numeru. Otworzyłam klapkę telefonu i odebrałam połączenie ignorując Tinę. - Tak słucham? - powiedziałam.
- Cześć, to ja. Tom. - usłyszałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Wiem. Poznałam po głosie. - odpowiedziałam zamykając swoją szafkę i wychodząc tylnym wyjściem. Skierowałam się do holu i jak na nieszczęście spotkałam właścicielkę hotelu.
- Ptaszyno! Co Ci się stało?! - spytała przerażona i pociągnęła mnie za rękę za sobą do swojego gabinetu.
- Oddzwonię. - rzuciłam krótko do telefonu nie dając mu nawet dojść do słowa i rozłączyłam się.
- Kotku.. Koteczku.. - mówiła prawie ze łzami w oczach właścicielka hotelu, a ja zrobiłam niewinną minę. - Kto Ci to zrobił? - spytała przykładając mi zimny okład do twarzy z przenośnej lodówki, który okazał się być puszką piwa. - Wyglądasz strasznie. - dodała, a ja westchnęłam. Nie pocieszyła mnie tym w ogóle.
- Nikt.. po prostu, pośliznęłam się i upadłam.. Wie pani jaka jestem niezdarna czasami. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie, lecz od razu tego pożałowałam, bo znów poczułam ból. Syknęłam z bólu.
- Weź sobie tydzień wolnego ptaszyno. Nie możesz pracować tak wyglądając.. - powiedziała właścicielka, a ja uniosłam wysoko brwi.
- Ale proszę pani ja-.. - zaczęłam mówić wstając z krzesła, lecz przerwała mi gestem ręki.
- Nie ma żadnego 'ale'! - krzyknęła, a ja od razu usiadłam z powrotem na miejsce. - Wystraszysz nam klientów takim wyglądem. - dodała oschle patrząc na mnie surowo, a ja spuściłam wzrok na moje trampki. - Zrozumiałyśmy się? - spytała, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Tak jest, proszę pani. - odpowiedziałam ciszej, a właścicielka uśmiechnęła się delikatnie.
- No.. to pędź na to spotkanie. - powiedziała, a ja spojrzałam na nią z nieukrywanym zdziwieniem. - Wszystko widziałam.. na kamerach. - dodała z uśmiechem pokazując na ekran monitora, a ja poczerwieniałam lekko na twarzy.
- Wiem, że mówiła pani, że personel nie może umawiać się z klientami-.. - zaczęłam mówić, a właścicielka wybuchła śmiechem.
- Ptaszyno.. - powiedziała czule. - Idź dopóki się nie rozmyślę. - dodała i wypchnęła mnie z jej gabinetu z puszką w ręce. - Miłego dnia. - powiedziała, gdy zamykała za mną drzwi.
- Do-.. widzenia.. - odpowiedziałam jej chowając puszkę do torby i po chwili wybrałam numer do Tom'a.
- Tak? - usłyszałam w telefonie.
- O czym chciał pan porozmawiać ze mną? - spytałam przegryzając dolną wargę ust i starając się nie wybuchnąć salwą śmiechu.. w odpowiedzi usłyszałam głębokie, zrezygnowane westchnięcie. Po chwili jednak odezwał się.
- Mów mi Tom. - odpowiedział na spokojnie.
- Rozumiem, proszę pana. - odpowiedziałam na jego odpowiedź unosząc lekko kąciki ust.
- Możemy się spotkać w kawiarence tej na rogu
First i Amistad za-... - powiedział i zamyślił się przez moment. - O 18? - spytał, a ja spojrzałam na zegarek. 16:05.
- Dobrze, może być. - odpowiedziałam wychodząc z hotelu wyjściem dla personelu i spojrzałam w górę na okna. W jednym z nich siedział ten blondyn o zielonych oczach. Skrzywiłam się lekko z niesmakiem, gdy pomachał do mnie z cwanym uśmiechem i zaciągnął się dymem papierosowym. 'A jednak pali..' pomyślałam i zignorowałam go. Wsiadłam na motor, założyłam kask i odjechałam. 

Schowałam motor do garażu, który zamknęłam za sobą. Weszłam do budynku i po chwili jechałam windą na trzecie piętro. Nie chciało mi się wchodzić po tych cholernych schodach. Spojrzałam na zegarek. 16:47. Wywróciłam oczami i wyszłam z windy. - Cześć mały. - powiedziałam do kota sąsiada, który spał smacznie na wycieraczce przed drzwiami. Otworzyłam drzwi do swojego mieszkania i weszłam do środka. Cudowna cisza. Epicki bałagan. Artystyczny nieład papierów porozrzucanych po prawie całym salonie tak, że nie bardzo gdziekolwiek można było postawić stopę. Weszłam do swojego pokoju, wzięłam czyste ubrania i powędrowałam do łazienki. Wzięłam prysznic i owinięta jedynie ręcznikiem oparłam się o umywalkę przyglądając się uważnie swojej twarzy. Miałam siniaka od kości policzkowej 'rozlanego' pod oko. Nie wyglądało to dobrze, ale do trzech, czterech dni powinno zejść, a bynajmniej zelżeć nabierający fioletu krwiak. Zrobiłam makijaż chociaż po części maskujący siniaka, ubrałam czarne szpilki, kremową spódniczkę i czarną przylegającą koszulę na długi rękaw, którą wsadziłam w spódniczkę. Zjadłam kanapki i popiłam je szklanką mleka. Umyłam zęby i do małej kopertówki wsadziłam portfel, telefon i klucze od mieszkania, które zamknęłam wychodząc z niego. Po chwili czekania na przystanku, wsiadłam do busa i o 17:48 byłam już na miejscu pod kawiarenką. Weszłam do środka i od razu rzucił mi się w oczy siedzący w rogu brunet podpierający twarz dłonią, dość elegancko ubrany z czerwoną różą na białym obrusie stolika wpatrujący się w kapelę jazzową grającą na małym podeście.
- Dzień dobry panu. - powiedziałam z delikatnym uśmiechem, a Tom spojrzał na mnie.
- Cześć. - powiedział wstając z miejsca i przyglądając mi się od góry do dołu. - Poznałem Cię tylko po tym lekkim siniaku na twarzy.. - powiedział z lekkim uśmiechem dosuwając mi krzesło, gdy siadałam przy stoliku.
- Nie jest zdobiący. - stwierdziłam dotykając lekko opuszkami dłoni twarzy i patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się delikatnie. Wypiliśmy po filiżance kawy rozmawiając przy tym, opowiadając o wszystkim i o niczym.
- Wiem, że nie wypada pytać, ale-.. Ile masz lat? - spytał, a ja uśmiechnęłam się znów mimo lekkiego bólu.
- 20. - odpowiedziałam. Tom uniósł wysoko brwi i aż zakrztusił się łykiem kawy, który właśnie wziął do ust. - Wszystko w porządku? - spytałam, a on znów podparł na dłoni policzek.
- I przyjęli Cię do takiej pracy? - spytał, a ja przeniosłam wzrok na płatek róży, którym bawił się.
- Znajomości. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech i podał mi różę. - Dziękuję. - dodałam, gdy uśmiechnął się tak delikatnie, jak nigdy do tej pory. Podparł twarz drugą dłonią wpatrując się we mnie.
- Czym się interesujesz? - zapytał, a ja westchnęłam.
- Szkolę swoje super moce.. - powiedziałam na poważnie, a Tom zrobił zdziwioną minę. - Znam Supermana. - dodałam szeptem, a on zaczął się śmiać.
- A tak naprawdę? - spytał.
- Powiedz mi lepiej, czym Ty się interesujesz. Tom. - odpowiedziałam pierwszy raz używając jego imienia.
- Jestem perkusistą zespołu 'Black Seconds'. Wątpię, że znasz naszą muzykę, dopiero zaczynamy.
Jared jest wokalistą. Do naszego zespołu należy jeszcze dwóch gitarzystów z czego jeden jest basistą. Jonathan i Mike. - odpowiedział. - Gramy małe koncerty, występujemy czasem jako support.. Taki wiesz.. nasz mały muzyczny świat. - dodał, a ja przechyliłam głowę lekko w prawo.
- Naprawdę? - spytałam lekko zafascynowana. - Czymś.. jeszcze? - dodałam ciszej, aczkolwiek z przenikliwym spojrzeniem i czarującym uśmiechem Numer Dwa.
- Tak.. - odpowiedział przegryzając lekko dolną wargę ust. - Ale mogę Ci to powiedzieć tylko na ucho.. to tajemnica. - dodał z wcale nie gorszym uśmiechem. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc jak błyszczą mu się oczy do blasku świecy, i choć była to godzina późno popołudniowa, to w lokalu panował nastrojowy półmrok. Nachylił się ku mnie podpierając dłońmi o blat stoliczka, więc również nachyliłam się do niego w podobny sposób.
- Powiesz mi? - szepnęłam wciąż uśmiechając się lekko.
- Interesuję się też-.. - zaczął mówić szeptem, prawie niedosłyszalnie z lekko przymkniętymi oczami, a gdy wsłuchiwałam się uważnie w jego głos i lekko obróciłam twarz w jego stronę, to on? Pocałował mnie w usta nie uprzedzając nawet o takowym zamiarze, choć w pewnym sensie, mogłam się tego spodziewać.

1 komentarz:

  1. Lubię tego Toma, jest uczuciowy i delikatny, mam nadzieję, że więcej będzie tylko momentów z nim:)

    OdpowiedzUsuń